wtorek, 13 listopada 2012

O zdrowiu słów kilka i zdrowy posiłek na dzień dobry.


Na początku chciałabym zaznaczyć, że post ( do którego napisania natchnęły mnie pośrednio moje własne spostrzeżenia, a bezpośrednio wczorajsza notka na blogu Elin ) ma służyć ukazaniu kontrastu między faktycznym zdrowiem fizycznym ( choć pociąga to za sobą aspekt psychiczny ) oraz „zdrowiem” promowanym głównie przez producentów tzw. „zdrowej żywności”, której pełno na półkach współczesnych sklepów.
Chciałabym zwrócić naszą uwagę po pierwsze na Polskę ( lecz tę „za czasów naszych babć, rodziców” ) oraz na kraje śródziemnomorskie, gdzie życie toczy się dotychczas swoim rytmem, nie zmienionym przez postęp technologiczny. Właściwie dużo słyszymy o tym, że długość życia człowieka jest dzisiaj coraz krótsza. Ale czy kiedykolwiek zastawialiście się nad tym dlaczego tak się dzieje ? Dlaczego ludzie w krajach takich jak np. Grecja ( oczywiście nie we wszystkich jej regionach ), Włochy dożywają wieku 90-100 lat ? Dlaczego ludzie chociażby w przedwojennej Polsce  lub chociażby Ci którzy podczas wojny walczyli cieszyli się taką wytrzymałością fizyczną,  taką psychiczną i fizyczną odpornością ?

No właśnie. Moi dziadkowie, moi rodzice, którzy wywodzą się z wielodzietnych rodzin, gdzie nie zawsze królował dostatek zawsze powtarzali „ że kiedyś nie było tyle tego świństwa/dziadostwa”. Mówią, że jadło się to co było, a nie było zbyt wiele. 
Dziadek opowiadał jak podczas wojny, kiedy był jeszcze młodym chłopcem jego mama wysyłała go na pole. Jadł wtedy owoce, domowy chleb ( z mąki ze zbóż z własnego pola ), jajka od własnych kur i mleko od własnej krowy. Potem chował się cały dzień między rosnącym wciąż zbożem, zasypiał w cieniu drzew na świeżym powietrzu…
Tata z kolei często wspomina jak po długiej pracy, której nigdy nie brakowało, wracał do domu, gdzie czuć było zapach świeżo pieczonego drożdżowego ciasta. Z podstawowych składników babcia wyczarowywała prostą drożdżówkę, którą zostawiała na lodówce lub najwyższej kuchennej półce. Dostęp do niej miał zwykle najpierw najwyższy z synów ( wszystkich dzieci było dziewięcioro ), lecz zawsze wystarczyło po trochu wszystkim. Do tego kubek  świeżego mleka od krowy.

To prawda, że zaburzenia odżywiania, otyłość i problemy z tym związane nie były tak potrzebne. I według mnie wpływ na to miało właśnie wykorzystanie w kuchni jak najprostszych składników.
We wspomnianych przeze mnie śródziemnomorskich krajach do dzisiaj używa się składniów podstawowych, świeżych, najlepiej z własnych upraw i plantacji. Tam ludzie żyją, nie martwiąc się sztucznymi barwnikami dodawanymi do żywności, ulepszaczami, które rujnowałyby ich zdrowie.

Dziś nie liczy się jakość. Dziś wszystkie przedsiębiorstwa stawiają na ilość. Nie ważne, że odbywa się to kosztem zdrowia i życia ich klientów. Nie ważne, że cierpią na tym oni sami.

I myślę, że warto zadać dziś pytanie: Co tak naprawdę promują dzisiejsze media ? Do czego nawołują wszystkie te reklamy odwołujące się do zdrowego stylu życia ? I przede wszystkim, gdzie szukać tego zdrowia na dzisiejszym rynku zbytu ?

 Moje przemyślenia  skłoniły mnie do ponownej refleksji.  I w miarę swoich możliwości postaram się, aby eliminować z mojej codziennej diety to, co szkodzi.
Postawmy na prawdziwie zdrowe produkty. Postawmy na składniki proste, „czyste”, wolne od chemii.

Dlatego też dziś na śniadanie - sałatka owocowa z brązowym ryżem :)





 
Składniki :
pół torebki brązowego ryżu
pół jabłka
kiwi
pół pomarańczy
naturalny serek homogenizowany
cynamon
+
herbata (70/30 zielona/biała)
 
Wyrażajcie swoje zdanie na temat zdrowia i zdrowej żywności :)


15 komentarzy:

  1. Nigdy nie próbowałam dodawać do sałatki owocowej ryżu, mimo, ze lubię jego słodkie wydanie :) podoba mi się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. na pewno spróbuję, na pewno dobrze te składniki się ze sobą komponują :)

      Usuń
  2. Moi dziadkowie, niestety, tak samo jak rodzice niestety odkąd pamiętam nie odżywiali się zdrowo. Mnóstwo tłustego mięsa (z golonką na czele), zawiesistych zup, z których każda musiała być na tłustym rosole, a odkąd pojawiły się "polepszacze" żywności i jedzenie szybkie i miłe (np. takie nadmuchiwane ciepłe bułeczki, jakieś vegety na glutaminianie sodu, chemiczne serki) one również dołączyły do repertuaru. Obawiam się, że istnieją po prostu dwa wzory polskości, a ten drugi to: kiedyś nie było więc jak jest to nie będę sobie żałował :/ I niestety efekty tego widać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlatego też dzisiejsza produkcja żywności zwie się przemysłem spożywczym, a przemysł kojrzy mi się mało zdrowo. Co do zdrowej żywności to różnie to bywa, czasami dziwię się, że coś jest tak nazywane. Mnie przeraża dosypywanie wszędzie cukru, gdzie się da, nawet suszonych owoców bez tego nie sprzedadzą. Trzeba zapłacić dużo więcej, żeby kupić suszone wiśnie w składzie: suszone wiśnie. Dziwię się rodzicom, którzy dzieciom kupują płatki śniadaniowe ADHD, czy jogurty owocowe. Lepiej zainwestować w naturalny bez dodatku cukru i wkroić do niego świeżego owoca (pewnie pieknie opryskanego, ale chyba wolę taki niż 2 łyżki cukru)
    Kiedyś ludzie jedli gdy byli głodni, teraz wszyscy przepraszam za wyrażenie żrą więcej niż rzeczywiście organizm potrzebuje. Wychowałam się na wsi. Jadło się bardziej sezonowo i większość produktów pochodziła z własnej uprawy, ale zdrowo też nie było. Było za tłusto, za dużo wieprzowiny, smalcu, potraw smażonych i mącznych, za mało ryb, które we Włoszech i Grecji są bardzo popularne. Widzę po rodzinie na stare lata jak odbijają im się na zdrowiu lata tłustego jedzenia. Jednak warzyw i owoców z przydomowego ogródka, mleka od krówki (fakt, ze pełnotłuste ale ten smak!!!!), domowego twarogu, masła i jajek od kur niekarmionych paszami ciągle zazdroszczę.

    OdpowiedzUsuń
  4. wygląda wspaniale.... uwielbiam moc owoców na śniadanie a z dodatkiem ryżu to pełnowartościowy i pożywny posiłek :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Z ryżem nie próbowałam ale wygląda bardzo apetycznie ;))

    OdpowiedzUsuń
  6. swego czasu byłam dość ortodoksyjna w kwestiach mojej diety - zdrowe, naturalne, jak najmniej przetworzone produkty. dziś moje podejście jest bardziej liberalne - jem wszystko, ale w zbilansowanych ilościach. i pozwalam sobie na wysoko przetworzone produkty od czasu do czasu, bo... niektóre po prostu lubię, a wątpię by w takich ilościach jakoś specjalne mi zaszkodziły. swoją drogą, co teraz nie szkodzi :D

    OdpowiedzUsuń
  7. bardzo fajny tekst, osobisty. Dziękuję za podzielenie się.
    Marta@Co Dziś Zjem Na Śniadanie?

    OdpowiedzUsuń
  8. lubię takie wpisy, dają do myślenia

    OdpowiedzUsuń
  9. Nasze organizmy nie potrzebują sztucznych i zmodyfikowanych składników, niestety nie możemy rówież cofnąc czasu do okresu, kiedy bazowano wyłącznie na takowych.
    Warto racjonalnie zastanowić się nad swoim sposobem żywienia i dopasowac go do wewnętrznych potrzeb, nie opierając się wyłącznie na przytłaczających prozdrowotnych zapewnieniach z zawnątrz, ale głównie na własnym wyczuciu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. **takowych naturalnych, o których pisałaś.

      Usuń
  10. Bardzo mądry wpis. Wiesz co moja prababcia a i dziadkowie jedli właśnie domowe bułki drożdżowe, kichliki, chleb ze smalcem i skwarkami. Swojska kiełbasę, szynkę. Nie wybrzydzali i nie wymyślali. na śniadanie były kluski lane na mleku, jakaś kasza, owsianka. Prababcia dożyła 96 lat, babcia i dziadek ok 90. Nawet moja mama mówiła ze jedzenie było zdrowsze, nie tak naszpikowane chemią. Teraz im wiecej jest tych niby zdrowych produktów tym więcej jest w nich chemii. Jest wiele produktów, które reklamowane sa jako zdrowe a gdyby popatrzeć na skład to jest tam sam cukier i polepszacze smakowe. Niestety obecnie mało jest naturlanych produktów. Kiełbasa nie jest kiełbasa a ser serem. Szkoda że jedzenie schodzi "na psy", szkoda że producenci nas truja :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Wiesz taki dział z artykułami to bardzo fajny pomysł. Ja sama mam taki :) Już jeden artykuł napisałam.

    Odnośnie kichlików to moja babcia robiła takie drożdzowe bułeczki cynamonowe. Nigdy mi nie smakowały, ale zawsze je jadłam. Właściwie nie wiem sama czemu. Moze bardziej z sentymentu. Tak pięknie pachniało w domu cynamonem no i nie chciałam by babci było smutno. A z dziadkami warto spędzać więcej czasu bo potem moze byc za późno. Niestety czasu nie da się cofnąć :(

    OdpowiedzUsuń
  12. Proszę :) http://magicznykociolek.blox.pl/2012/11/Najdziwniejsze-fobie-kulinarne.html

    OdpowiedzUsuń
  13. Nominowałam Twój blog do Liebster Blog Award, szczegóły znajdziesz tutaj- http://kuchennearomaty.blogspot.com/2012/11/liebster-blog.html. Pozdrawiam, życzę miłej zabawy;)

    OdpowiedzUsuń